Dziwny pomysł, aby z kontynuacji najsłynniejszego pornosa w dziejach wyrzucić to, co zadecydowało o sukcesie oryginału, czyli same sceny seksu. Bez penetracyjnego clou programu "Deep throat" przemienia się w przeciągniętą ponad miarę głupiutką komedię erotyczną, w której sensu za grosz. W drugiej części Linda "awansowała" na posadę pielęgniarki, która uzdrawia ludzi za pomocą swych szczególnych umiejętności. Obok niej wraca także doktor Harry Reems, czyli druga z gwiazd pierwowzoru. Ten przynajmniej stara się swą rolą bawić, jednak już sama główna bohaterka, panna Lovelace wydaje się być wyraźnie w tym całym zamieszaniu zagubiona i co rusz rzuca "ukradkowe" spojrzenia w kamerę. O fabule z kolei ciężko powiedzieć coś więcej niż to, że jest szczątkowa i wysoce chaotyczna. Zagadkowe dzieło, doprawdy, jednak nie aż do tego stopnia, aby poszukiwać tego kompletnie dziś już zapomnianego sequela.